Lotne związki siarki to aromaty, które mogą przybrać szerokie spektrum zapachów, zgniłych jaj, spalonej zapałki a w ekstremalnych przypadkach – nawet kanalizacji. Jednak czym właściwie jest redukcja w winie, i czy jej obecność zawsze jest wyłącznie negatywna?
Konrad Krysowaty, Tomasz Wojtkowski na podstawie: „The Science Behind Reductive Aromas in Wine”by Alex Russan
Jednym z dość kontrowersyjnych tematów w winiarstwie są aromaty redukcyjne. Dla niektórych całkowicie nieakceptowalne a dla innych stanowiące uzupełnienie profilu wina. Czy koniecznie muszą być usuwane ? A może stanowią część unikalnego charakteru wina? Może odpowiedz nie jest taka prosta i należy się im przyjrzeć głębiej ?
Sztuka winiarska pod koniec XX wieku zalecała za wszelką cenę unikać aromatów redukcyjnych. Natomiast w ostatnich latach popularność zdobywa trend który je akceptuje a nawet docenia. Jest to przyczynkiem to pytania czy jednoznaczne spojrzenia na temat jest właściwe ? Czy może redukcja potrafi zwiększyć wartość wina i na przykład wydłużyć jego żywotność?
Trochę chemii
Z chemicznego punktu widzenia, redukcja jest przeciwieństwem utleniania. W przypadku wina termin ten jest często używany w znaczeniu potocznym i odnosi się do obecności niezliczonych lotnych związków siarki które zwykle powstają w wyniku braku tlenu. Warto jednak wiedzieć, że jedna z najważniejszych grup pożądanych aromatów w winie – tiole, również należą do lotnych związków siarki. Dziś jednak skupimy się na potocznej redukcji, która najczęściej uznawana jest za wadę wina (bo przecież zniewalającego bukietu Sauvignon Blanc nikt nie nazywie wadliwym, prawda?)
Istnieje wiele związków redukujących , które mogą wpływać na aromat wina. Do najważniejszych należą siarkowodór (H2S, który często pachnie zgniłymi jajami), merkaptany (takie jak metanotiol i etanotiol, które mogą przyjmować najróżniejsze aromaty, od kapusty do spalonej gumy) i disiarczek dimetylu (który może pachnieć truflami, czarną porzeczką, kukurydzą w puszkach lub melasą).
Lotne związki siarki oprócz własnego, często niezbyt przyjemnego zapachu mogą znacznie wpływać na odczuwanie przez nas innych aromatów w winach. Związki redukcyjne maskują delikatne i subtelne aromaty owocowe i kwiatowe. Dlatego wina obarczone wadą redukcyjną wydają się mniej owocowe a także mogą przejawiać obecność aromatów dymnych, kojarzących się np. z leżakowaniem w dębie.
Niedobory kluczem do problemów
Głównym etapem na którym powstają lotne związki siarki jest proces fermentacji alkoholowej. W jego trakcie, ze względu na niedobory substancji, odżywczych metabolizm drożdży może zostać ukierunkowany w stronę wydzielania związków siarki. Dzieje się tak gdy moszcz gronowy ma między innymi niską zawartość azotu przyswajalnego przez drożdże (YAN - yeast available nitrogen). Niskie poziomy YAN w moszczu, mogą być wygenerowane przez wiele różnych czynników. Może to być na przykład gleba uboga w azot oraz inne składniki odżywcze jak i niekorzystne warunki atmosferyczne czyli poddanie stresowi winorośli (np. długotrwała susza).
Wielu winiarzy bada poziom azotu przed fermentacją i używa różnych pozywek, aby podnieść jego poziom w moszczu do optymalnej wartości. Jednym z najpopularniejszych i najbardziej podstawowych narzędzi do tego jest fosforan diamonu (DAP). Jego popularność związana jest, zwłaszcza w dużych winnicach, z niską ceną. Bardziej kompleksowym narzędziem jest DAP wzbogacony o tiaminę. Innymi jeszcze bardziej złożonymi są pożywki organiczne ale o tym za chwile.
Według naukowców brak azotu nie jest jednak jednoznaczną przyczyną powstawania aromatów redukcyjnych. Badania pokazują, że istnieje tylko około 70-procentowa korelacja między niskim poziomem YAN a produkcją lotnych związków siarki. Gdyby brak YAN-u był jedyna przyczyną powstawania redukcji, dodatek DAP-u zawsze rozwiązywałby problem aromatów redukcyjnych – a tak się nie dzieje. W związku z tym najprawdopodobniej, ważny jest tutaj nie tylko ilościowy, ale również jakościowy aspekt dodawanego azotu i innych składników. Powszechnie uważa się, że dodatek pożywki organicznej np. takiej pochodzenia drożdżowego zawierającej azot organiczny i inne składniki odżywcze jest lepszy niż dodatek azotu w wersji mineralnej. Oczywiście zdarza się, że moszcz mimo niskiej zawartości YAN przefermentuje bez redukcji. Spowodowane jest to tym że każdy szczep drożdży ma inne wymagania żywieniowe. Nie bez znaczenia pozostaje tu również podatność różnych szczepów na tworzenie aromatów redukcyjnych.
Przy rozważaniach ile DAPu (bądź azotu organicznego) do moszczu należy dodać, trzeba pamiętać że, każdy YAN, który nie zostanie wykorzystany przez drożdże podczas fermentacji, może później zostać wykorzystany jako źródło pożywienia dla innych drobnoustrojów. Mogą to być na przykład drożdże Brettanomyces lub bakterie. W związku z tym nadmiar azotu może być przyczyna powstawania wad niepowiązanych z redukcją. Dlatego aby uniknąć wad które spowodowane są niedoborem lub nadmiarem azotu w moszczu należy dostosowywać dodawanie pożywek do parametrów moszczu i potrzeb drożdży. Oczywiście pierwszym krokiem do odpowiedniej suplementacji jest zbadanie YAN w moszczu. Informacja o ilości azotu jaka powinna być zapewniona konkretnemu szczepowi drożdży zazwyczaj znajduje się w specyfikacji technicznej.
Miedź na ratunek
Najczęściej wykorzystywane środki po które sięgają winiarze aby pozbyć się aromatów redukcyjnych to napowietrzanie i miedź. Jeśli problem redukcji w winie dotyczy tylko siarkowodoru (H2S) można próbować przewietrzyć wino. Siarkowodór jest bowiem bardzo lotnym związkiem i podczas napowietrzania może po prostu ulecieć. Napowietrzanie może zostać wykonane np. poprzez kilkukrotne przelanie wina do innego zbiornika lub wtłoczeniu powietrza przez dolne zawory. Jeśli jednak to nie H2S jest odpowiedzialny za aromaty redukcyjne problem napowietrzanie może skomplikować sytuację. Podczas dostarczania tlenu może dojść do przekształcenia merkaptanów do dwusiarczków. Są to związki które są dużo trwalsze i usunięcie wad które powodują jest o wiele bardziej skomplikowane.
W zależności od tego, które konkretnie związki siarki są obecne w winie, można zastosować miedź i kwas askorbinowy (witaminę C). Miedź może mieć postać czystą np. pręta włożonego bezpośrednio do zbiornika z winem, ale lepszym rozwiązaniem jest stosowanie specjalistycznych preparatów z cytrynianem miedzi. Wieże się chociażby z dokładniejszym dawkowaniem dodawanej miedzi. Dawniej w celu leczenia redukcji wykorzystywano również siarczan miedzi, ale generował on metaliczny posmak w winie w związku z czym zarzucono jego stosowanie. Użycie preparatów zawierających miedź (albo samej miedzi) może mieć jednak nieoczekiwane konsekwencje. Metal ten nie rozróżnia bowiem „dobrych” związków siarki (np. wcześniej wspomnianych tioli) od tych „złych” odpowiedzialnych za aromaty redukcyjne. Może się zatem okazać, że po kuracji miedziowej wino straci zarówno wadliwe aromaty jak i te atrakcyjne dla konsumenta. W ostatnim czasie na rynku pojawiły się specjalistyczne preparaty takiej jak Mer-Capta. Produkty te bardzo powoli uwalniają cytrynian miedzi do wina ogranicza ich wpływ i tym samym straty wśród aromatów które winiarze chcieli by w winie zachować.
Minusy dodatnie – czyli dobra strona redukcji
Zdarza się, że winiarze intencjonalnie prowokują powstawanie aromatów redukcyjnych w swoich winach. Pytanie po co mieliby to robić, skoro redukcja to wada i same problemy? Otóż odpowiedz nie jest taka prosta. Okazuje się, że niektóre lotne związki siarki mogą być postrzegane jako aromat krzemienia, kredy lub generalnie mineralny. Aromaty te są ważną cechą niektórych win i stanowią nieodzowny element terroir niektórych sławnych apelacji winiarskich np. Chablis w Burgundii. Inni winiarze, uważają, że niewielka obecność lotnych związków siarki wspaniale komponuje się z młodym dębem, z którego często produkuje się beczki. Ponownie zaglądamy do francuskiej Burgundii – gdzie beczka dębowa jest nieodzownym towarzyszem Chardonnay.
Inną zaletą wina o redukcyjnym charakterze jest jego długowieczność. Okazuje się, że wino które, ma wyższą siłę redukcyjną ma również większe predyspozycje do leżakowania. Pojęcie „siły redukcyjnej wina” można zdefiniować jako jego zdolność do pochłaniania tlenu bez jednoczesnego utleniania. Jeśli wino może wchłonąć więcej tlenu bez utleniania samego siebie, może dłużej dojrzewać, starzeć się i ewoluować. Aby dowiedzieć się, w jaki sposób aromaty redukcyjne i siła redukcyjna wpływają na trwałość wina, ważne jest, aby zrozumieć czym jest potencjał utleniająco-redukcyjny, czyli redoks. W bardzo dużym uproszczeniu potencjał redoks wina można traktować jako jego potencjał (w danym momencie) do utleniania lub redukcji związków zawartych w winie, mierzony w woltach. Wino o niskim potencjale redoks posiada zredukowane związki i tym samym posiada większy bufor zabezpieczający je przed utlenianiem. Równolegle wino o wysokim potencjale redoks będzie szybciej utleniać związki w nim zawarte i generalnie będzie bardziej podatne na utlenianie.
Odnosi się to do aromatów redukcyjnych, ponieważ rodzaj, stężenie i lotność (a tym samym intensywność zapachu poszczególnych lotnych związków siarki w winie w danym momencie zależą od jego potencjału redoks. W miarę jak zmienia się potencjał redoks wina, ewoluuje także struktura chemiczna związków siarki w nim zawartych, a co za tym idzie, zmienia się charakter i intensywność aromatów redukcyjnych w tym winie. Bowiem wino o niskim potencjale redoks będzie miało aromaty redukcyjne, które są szczególnie lotne i intensywne, natomiast przy wyższych potencjałach redoks struktury chemiczne lotnych związków siarki przekształcają się w taki sposób, że wiele z nich staje się nielotnych, a więc nie wpływają na aromat wina.
Potencjał redoks wina nieuchronnie zmienia się w czasie, po butelkowaniu powinien powoli rosnąć z biegiem lat. Uważa się również, że niski potencjał redoks jest powodem, dla którego wiele młodych win może wydawać się zamkniętych aromatycznie. Jak wcześniej wspomniano, redukcja maskuje aromaty odmianowe. Z upływem czasu wino otwiera się, i wraz ze wzrostem swojego potencjału redoks te same aromaty redukcyjne stają się mniej odczuwalne.
Wszystkie wina zaczynają od niskiego potencjału redoks ze względu na charakter działalności drożdży. Zużywają one tlen podczas namnażania się, a tym samym obniżają potencjał redoks. Można powiedzieć, że fermentujące wina mają niską zawartość rozpuszczonego tlenu właśnie w wyniku pracy drożdży. Zatem organizmy te nie tylko produkują lotne związki siarki – dodatkowo tworzą (tymczasowo) środowisko, które sprzyja ekspresji i intensywności aromatów redukcyjnych.
Czym skorupka za młodu nasiąknie...
Biorąc to wszystko pod uwagę, być może nadszedł czas, aby zmienić podejście do aromatów redukujących pojawiających się na wczesnym etapie produkcji wina. Mogą one bowiem tworzyć na większą siłę redukującą w winie która w dłuższej perspektywie jest korzystna. Nieświadomy winiarz, który czując nietypowy lub niekorzystny zapach pochodzacy ze zbiornika fermentacyjnego spanikuje i zacznie napowietrzać wino może zaszkodzić swojemu winu. Chcąc ratować swoje wino może, nieświadomie mu zaszkodzić. Nadmiernie napowietrzając – może zwiększać gwałtownie potencjał redoks wina i negatywnie wpływać na trwałość jego aromatów oraz koloru.
W przypadku win przeznaczonych do szybkiej konsumpcji, gdy wina są jeszcze młode, obniżona trwałość może nie stanowić problemu. Ponadto usuniecie mało atrakcyjnych aromatów znacznie zwiększa atrakcyjność takiego wina w oczach konsumenta. Ale gdy rozmawiamy o winach które będą dojrzewać zachowanie potencjału redox na odpowiednim poziomie jest niezwykle ważne. Jak już wspomnieliśmy istnieje korelacja między produkcją związków, które wcześniej uważano za szkodliwe, a niskim potencjałem redoks. Jest to niezwykle istotne, ponieważ utrzymanie tego potencjału na niskim poziomie, znacznie zwiększa trwałość i potencjał leżakujących win.
Budowanie siły redukcyjnej w winach
W trakcie produkcji wina czerwonego winiarze mogą zwiększyć siłę redukcyjną wina a tym samym jego trwałość poprzez wystawienie go na działanie tlenu (w określonych ilościach). Oczywiście musi się to odbywać na bardzo wczesnym etapie jego życia. Młode wino czerwone dzięki wystawianiu na działanie tlenu zazwyczaj staje się znacznie bardziej odporne na jego oddziaływanie w późniejszym czasie. Proces ten można w pewnym stopniu przyrównać do hartowania.
Chociaż koncepcja zwiększania siły redukcyjnej poprzez dodanie tlenu wydaje się sprzeczna z intuicją, to nauka dowodzi, że w istocie tak to działa. Niektóre fenole mają bowiem wyjątkową zdolność wiązania tlenu lub reagowania z nim. Równolegle pojawiają się wtedy wiązania się z innymi substancjami – w tym antocyjanami i związkami będącymi pochodnymi siarki. W efekcie czego związki te zdobywają zdolność absorbcji jeszcze większych ilości tlenu bez szkody dla właściwości organoleptycznych win. Co prawda, może to sprawiać iż w początkowym stadium dojrzewania, wina czerwone cechują się nieprzyjemnymi aromatami ale jest to aspekt na który winiarz powinien przymknąć oko lub nos. Dzieki temu uzyskuje bowiem większą żywotność wina, oraz więcej czasu abu w spokoju mogło rozwinąć swój potencjał. W miarę upływu czasu, starzenia się wina jego potencjał redox powoli rośnie i tym samym redukcyjny charakter zanika.
Zwiększoną siłę redukcyjną, w winach czerwonych, można uzyskać dzięki obecności fenoli W przypadku białych na ogół nie jest to jednak możliwe, co sprawia że siła redukcyjna i wydłużony potencjał leżakowania muszą być osiągane innymi sposobami. Może być to na przykład starzenie wina na osadzie (elevage sur lie), które jest szczególnie ważnym czynnikiem wpływającym długowieczność wina. Dzieje się tak ponieważ wina mogą nabrać siły redukcyjnej (a dodatkowo także dodatkowych aromatów, krągłości i struktury) podczas kontaktu z osadem drożdzowym. Bardzo ciekawym jest fakt że osad posiada zdolność absorbcji tlenu nie tylko wtedy, gdy wino znajduje się w kontakcie z nim, ale także już po jego usunięciu. Dzieje się tak z powodu makrocząsteczek uwalnianych do wina podczas autolizy komórek drożdżowych z których zbudowany jest osad. Będąc częścią wina potrafią adsorbować tlen i utrzymywać wino w stanie „półredukcyjnym”. Zjawisko to dotyczy również win czerwonych. Tu jest jednak dużo bardziej skomplikowane i zalety dojrzewania na osadzie pojawiają się dopiero w czasie gdy substancje odpowiadające za jego kolor zostaną w pełni ustabilizowane. Należy podkreślić, że przed tym czasem osad może adsorbować zarówno tlen, jak i antocyjany które znacznie wpływają na odcień win. A oba składniki są niezwykle istotne w budowaniu siły redukcyjnej czerwonych.
Jak to jest?
Podsumowując chciałbym wyraźnie zaznaczyć, że same aromaty redukcyjne nie zwiększają długowieczności i nie każda redukcja wskazuje na zwiększony potencjał starzenia. Nie namawiam również do celowego „psucia” wina. Chciałbym natomiast zwrócić uwagę na złożoność zagadnienia jakim jest redukcja w winie. Nie zawsze należy za wszelką cenę próbować wyeliminować redukcję, bowiem nieumyślnie możemy skrócić żywotność wina bądź ograniczyć jego aromatyczność. Redukcja to jeden z bardziej skomplikowanych obszarów pozwalających zrozumieć nie tylko aromaty wina, ale także samą jego naturę. Jest bardzo ciekawy przykład który pokazuje nam jak złożona jest produkcja wina. Pokazuje nam że powinniśmy wyjść poza proste estetyczne upodobania i antypatie oraz wymaga głębszego zrozumienia tego, co aromaty redukcyjne oznaczają dla wina. To, co dzisiaj dla jednej osoby pachnie nieprzyjemnie, może wskazywać na zdolność wina do ewolucji w przyszłości. Może otwierać możliwości które byłyby niemożliwe do osiągnięcia, gdyby w na wczesnym etapie produkcji wyeliminowano te „nieprzyjemne” aromaty. W świecie nic nie jest czarno-białe, ani jednoznacznie pozytywne bądź negatywne. Jak widać na przykładzie aromatów redukcyjnych powyższa zasada odnosi się również do wielkiego świata win.